Mam nadzieję, że będzie to bardzo twórczy i szalony rok, pełen szyciowych projektów i realizacji. Tak jak planowałam, pierwszy dzień nowego roku przeznaczyłam na szycie sukienki z zielonej wełny, bo jak wiadomo: "jaki Nowy Rok taki cały rok" :) Oczywiście Pirat i Lilek dzielnie mi towarzyszyli i nadzorowali pracę ;)
Wykrój pochodzi z Burdy "Szkoła szycia" nr 1/2014 str 66.
Pół dnia "straciłam" na tzw.
pętelkowanie, aby zaznaczyć kontury szablonów na drugiej (spodniej)
warstwie materiału. Nie jest to idealna metoda, bo zanim wzięłam się za
zszywanie rękawów, część nitek wylazła z materiału. Chciałam jednak to sobie przećwiczyć, bo ponoć tego wymagają potem na egzaminie.
Po pętelkowaniu poszło już z górki. Krok po kroku szyłam zgodnie z obrazkową instrukcją. Bez tych obrazków byłoby mi zdecydowanie trudniej zrozumieć co i jak ma być zeszyte.
Nie dałam rady uszyć sukienki w ciągu jednego dnia, więc kończyłam w dniu następnym. Po skończeniu przyszła pora na przymiarkę. Odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się, że się mieszczę w tej sukience :D No może ciut ciut, tak ze dwa-trzy centymetry mogłaby być luźniejsza w biodrach, wtedy lepiej by się układała. Poniżej możecie zobaczyć robocze zdjęcie jak sukienka na mnie leży.
Byłam i jestem dumna z siebie, że podołałam i samodzielnie ją uszyłam :) Co prawda niektóre szwy pozostawiają wiele do życzenia, ale wiem o tym tylko ja, bo na zewnątrz tego nie widać oczywiście 😋 Dwa brzegi obrzucałam na owerloku, a resztę na stębnówce ściegiem owerlokowym. Powód? Nie miałam czterech szpulek zielonych nici, aby założyć je do owerloka, a czarne mi nie pasowały.
Niestety nie widać na zdjęciach jaki piękny kolor ma ten wełniany materiał.
super :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ewo :) :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń