Korzystając z faktu, że miałam wolny dzień od pracy zawodowej, siedziałam w domu lekko przeziębiona i nadrabiałam różne zaległości. Zrobiłam mały porządek w starych zdjęciach moich prac. Znalazłam kilka fotek uszytych przeze mnie zabawek. Co prawda nie są to pierwsze moje prace. Pierwszy kontakt z maszyną do szycia miałam już bowiem wtedy kiedy chodziłam do podstawówki. Na starej maszynie mojej mamy próbowałam szyć ubranka dla lalek, które różnie mi wychodziły. Potem na lekcji "pracy-techniki" w szkole uszyłam fartuszek kuchenny. Byłam z niego bardzo dumna mimo tego, że był uszyty z poszewki na kołdrę. Pamiętam też jak chciałam uszyć sobie mały plecak ze starych dżinsów. Zamiast małego plecaka wyszedł ogromny wór. Do tej pory nie mam pojęcia dlaczego tak wyszło :D Niestety wtedy nie miałam jeszcze aparatu fotograficznego więc nie został on uwieczniony, a szkoda ;-) Kolejny raz zaczęłam szyć na maszynie pięć lat temu. Zakochałam się bowiem w tildowych królikach, które widziałam na różnych blogach i zapragnęłam uszyć chociaż jednego :) Kupiłam wtedy taniego Łucznika w jednym z supermarketów. Maszyna tłukła się niemiłosiernie, ale nawet dobrze szyła. Znalazłam w necie kurs obrazkowy jak uszyć królika. Wydrukowałam wzór, zrobiłam szablony i z resztek materiałów jakie miałam, powstał pierwszy króliczek, a zaraz po nim jeszcze dwa kolejne.
Miały około 16 cm wysokości.
Po królikach zaczęłam szyć anioły, ale o tym napiszę w kolejnym poście :)
Teraz jeszcze słówko o królikach.
Jak się później okazało, wzory tych królików pochodziły z książki, której autorką jest Tone Finnanger. Wydała ona do tej pory kilka książek w których znajdują się wzory rozmaitych zabawek i instrukcje krok po kroku jak je uszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz