Korzystając z faktu, że jeszcze mam urlop i troszkę wolnego, to staram się ten czas spędzić miło i przyjemnie np. ćwicząc szycie :D Wczoraj wykroiłam więc z materiału kawałki na bluzkę i zaczęłam je zszywać, a dzisiaj skończyłam. To w wielkim skrócie oczywiście :) A teraz trochę szczegółów.
Kupiłam kiedyś w "Tanich Tkaninach" dwa metry przecenionej dzianiny za całe 7 zł. Była przeceniona ponieważ w paru miejscach były jakieś czarne plamki.
Pani zapewniała mnie, że na pewno to zejdzie w praniu. Wyprałam więc, ale niestety plamy nie zeszły. Na szczęście podczas odrysowywania szablonów, udało się je ominąć, ale o mały włos, a brakłoby materiału. Postanowiłam uszyć z tej dzianiny bluzkę z Burdy nr 1/2016, Jest to model 103A ze strony 11.
Ciężko było odrysowywać szablony, ale dałam radę. Dobrze, że miałam niebieskie mydełko.
Po wycięciu zabrałam się za zszywanie. Ustawiłam elastyczny ścieg, przeszyłam próbnie na skrawku.
Było ok, więc zaczęłam szyć. Na początku szło dobrze, ale przy wszywaniu rękawów maszyna zaczęła strajkować. Co chwila plątała mi się nitka pod spodem, mimo zmieniania naprężeń nici. Nie miałam pojęcia czemu się tak dzieje. W dodatku zaczęło się coś tłuc w miejscu gdzie był bębenek. Odkręciłam płytkę ściegową. Okazało się, że była jakaś mała śrubka niedokręcona i chyba haczyło o nią. Potem wyczyściłam chwytacz. Trochę pomogło, ale po chwili znowu mi plątało nitkę. O pierwszej w nocy poddałam się, stwierdziłam, że rano z tym powalczę. Dzisiaj rano o dziwo maszyna szyła troszkę lepiej, ale do doskonałości było jeszcze bardzo daleko! Przedzwoniłam do siostry o poradę. Powiedziała, żebym zmieniła np. igłę lub nici i zobaczyła czy to pomoże. Tak też zrobiłam. Okazało się, że mam założoną igłę standardową, cienką i według instrukcji nie nadaje się ona do szycia dzianin. Niestety nie posiadam typowych igieł do dzianin, założyłam więc taką do szycia grubszych materiałów. Na szczęście pomogło. Ścieg już był ok i mogłam dokończyć wszywanie rękawów.
Na końcu musiałam jeszcze podwinąć dolne brzegi i przeszyć je podwójną igłą. I tu też miałam małe problemy, bo dwa razy podczas szycia coś się zaczęło blokować i igła się wysunęła z igielnicy. Przyczyną tego były chyba nici, a dokładniej jakieś maleńkie zgrubienia na nich. Ale w końcu udało się i bluzka ujrzała światło dzienne ;)
W zalecanej dzianinie brzeg dekoltu tyłu i dolne brzegi wierzchniej bluzki nie są podszyte i są zostawione aby się ładnie rolowały. Mój materiał niestety wymagał podłożenia, bo lekko się strzępił. Jedynie doły rękawów zostawiłam bez podszycia. Jak się będą strzępić podczas noszenia, to je podwinę, bo są na tyle długie.
Po uszyciu przymierzyłam bluzkę, rozmiar jest ok :) Teraz schnie na wieszaku, bo musiałam ją przeprać, żeby zeszły ślady po tym niebieskim mydełku. Jak przeschnie to w kolejnym poście pokażę Wam ją na manekinie i na sobie :)
A na deser jeszcze Wam pokażę jak to Lilek mi dzielnie pomagał :)
Mam jeszcze na koniec pytanie. Czy ktoś z Was ma może Berninę 92c lub jej nowszą wersję Milano? Nie wiem bowiem jak się tą maszynę oliwi. W instrukcji nie ma pokazane. Narysowali tylko jak czyścić pędzelkiem chwytacz. Jest tam zaznaczone jedynie, że chwytacz nie wymaga oliwienia bo jest zastosowana technologia "drop-in". Chciałabym jednak wiedzieć czy tą maszynę da się jakoś oliwić. Więc jeśli ktoś z Was wie, to proszę o informacje w komentarzu :)
Czekam na gotową bluzkę :) po takich przygodach musi być fajna ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na gotową bluzkę :) po takich przygodach musi być fajna ;)
OdpowiedzUsuńBluzka według mnie jest fajna :) Już wyschła, więc niebawem ją pokażę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOd samego początku przygody, ale całe szczęście nie dałaś za wygraną :)
OdpowiedzUsuńZawzięłam się i dałam radę :D
Usuń