sobota, 21 marca 2015

7.

Od dawna podobają mi się patchworkowe narzuty, zwłaszcza te najprostsze szyte z kwadratów lub kombinacji pasków. Zamarzyło mi się uszyć sobie taką. Kiedy zobaczyłam na własne oczy słoneczną patchworkową narzutę Moniki (autorki bloga Supeł z pętelką i inne historie) jeszcze bardziej moje pragnienie urosło. Podobała mi się ta narzuta już wtedy, kiedy Monika dopiero zaczynała zszywać pojedyncze kwadraty. Zauroczona wysłuchałam wszystkich uwag dotyczących szycia, za co jeszcze raz Monice dziękuję :) W międzyczasie zakupiłam wydanie specjalne Mollie nr 2/2014 "Patchwork dla początkujących". Przeczytałam wszystko jednym tchem. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Polecam ten numer gazety każdemu kto chce rozpocząć przygodę z patchworkiem.
Nieco później w prezencie gwiazdkowym, otrzymałam od mojej siostry zestaw materiałów do uszycia patchworkowej narzuty, takiej jaką uszyła Julia z Long Red Thread. Narzuta jest śliczna. Chciałam jeszcze podczas świąt zabrać się do szycia, jednak nie miałam narzędzi, które by mi to ułatwiły. Tak więc musiałam sobie sprawić matę, linijkę i nóż krążkowy. Teraz kiedy mam już ten komplet narzędzi, mogę zacząć ciąć materiał na paski aby potem zamienić je w coś ładnego.


Aby uniknąć zepsucia tego materiału, którego mam akurat na jedną narzutę, chcę najpierw pociąć i pozszywać paski z czegoś innego. Wybór padł na materiał, którego mam sporo i którego na pewno mi nie braknie. Otrzymałam go kiedyś w prezencie od koleżanki :)


Spróbuję na początek uszyć patchworkową poszewkę na poduszkę. Dopiero potem wezmę się za cięcie otrzymanych od siostry szarości. Mam nadzieję, że coś mi z tego wyjdzie :)

środa, 18 marca 2015

6.

Parę lat temu nabrałam chęci na kupno jakiejś fajnej maszyny do szycia. Miałam przedtem tylko prosty i tani model Łucznika, który szybko zakończył swój żywot. Tak więc pogrzebałam trochę w internecie i znalazłam adres sklepu z maszynami znajdujący się w Katowicach. Akurat miałam urlop, więc pojechałam tam od razu. W sklepie był ogromny wybór przeróżnych maszyn. Nie miałam pojęcia, jaką wybrać. Pani sprzedawczyni doradziła mi Berninę model Bernette E92c.


Powiedziała, że na tej maszynie nauka szycia będzie czystą przyjemnością. Tak więc do domu wróciłam z ową maszyną i dodatkowymi stopkami. A! Dodam jeszcze, że w tzw. gratisie otrzymałam dodatkowo stolik do maszyny powiększający pole pracy.
Minęło parę lat, a ja na tej maszynie uszyłam tylko kilka zabawek i nic po za tym. Wstyd się przyznać, ale do tej pory nie przetestowałam żadnej ze stopek, oprócz tej zwykłej standardowej. Po prostu z różnych przyczyn brakło mi czasu na szycie. Jednak postanowiłam, że w końcu spróbuję się zaprzyjaźnić z moją (właściwie nową) maszyną i poznać ją od nowa. Przeczytałam na blogu LongRedThread post na temat stopek. Stwierdziłam, że tak na prawdę nie pamiętam i nie wiem jakie moja maszyna ma stopki. Wyciągnęłam ją i okazało się, że w jej wyposażeniu jest 8 stopek:
  1. uniwersalna,
  2. do przyszywania zamków błyskawicznych,
  3. do przyszywania guzików,
  4. do ściegu satynowego,
  5. do ściegu owerlokowego,
  6. do quiltingu,
  7. haftowania,
  8. i do ściegu krytego (ślepego).


Pani mi wtedy doradziła abym dokupiła jeszcze stopkę do zamków krytych i stopkę z górnym transportem. Tak też zrobiłam.


Zobaczę za jakiś czas czy jeszcze jakąś stopkę dokupić, bo być może te co mam w zupełności mi wystarczą :)
Ciekawa jestem czy ktoś z Was posiada maszynę marki Bernina? Bo ostatnio czytam, że sporo osób szyje na maszynach Janome, SilverCrest, Łucznik czy Juki, natomiast nie spotkałam się jeszcze aby ktoś pisał, że posiada Berninę. Jak już zacznę częściej szyć to na pewno napiszę o swoich spostrzeżeniach, aczkolwiek nie mam właściwie porównania z innymi. Tak jak pisałam, szyłam tylko na tanim i prostym modelu Łucznika oraz na starej maszynie mojej mamy Veritas. Po za tym Bernette E92c jest maszyną komputerową więc tym bardziej nie mam z czym jej porównać. 
Mogę jedynie napisać, że pierwsze wrażenia podczas szycia zabawek na tej maszynie były bardzo pozytywne. Zapewne jak już na dobre opanuję te wszystkie funkcje maszyny i instrukcję obsługi będę miała w jednym palcu, to szycie na tej maszynie będzie czystą przyjemnością, tak jak obiecywała mi to pani sprzedawczyni :)

sobota, 14 marca 2015

5.

Było już o królikach i aniołach. Ze starych uszytych prac zostały mi więc tylko jeszcze do pokazania futerkowe misie. Kupiłam kiedyś futerko po cenie promocyjnej. Były dostępne dwa kolory: miodowy i grafitowy, więc kupiłam po kawałku jednego i drugiego. Przeleżało jakiś czas zamknięte w szafce do momentu, kiedy chciałam spróbować swoich sił w uszyciu misia. Znalazłam wzór w jakiejś książce, zrobiłam szablony i uszyłam niedużego misia.


Potem nieco zmodyfikowałam szablony i powstało parę innych misiów, ale tylko jednego zdjęcie odnalazłam i mogę go Wam zaprezentować :)



Pozostałe misie miały nóżki przyszyte w taki sposób aby były ruchome podobnie jak łapki.
Ponieważ zostało mi jeszcze trochę futerka, to bardzo prawdopodobne, że jeszcze kilka podobnych misiów  kiedyś uszyję :)

4.

Zanim napiszę o Anielicy w żółtych spodenkach, o którym wspomniałam w poprzednim poście, chcę Wam pokazać Mikołaja. Uszyłam go z zestawu, który otrzymałam w prezencie gwiazdkowym w 2011 roku od mojej siostry.


Tym razem szycie zajęło mi z tego co pamiętam cały pierwszy dzień świąt, ale po skończeniu byłam z siebie bardzo zadowolona :)



Później stopniowo zakupiłam kolejne dostępne zestawy tildowych Aniołów.


Czekają cierpliwie w kolejce na uszycie :)
Na razie tylko według wzoru Kitchengarden Angel powstał (z wyszperanych materiałów) Anioł w żółtych spodenkach.



Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła napisać o kolejnym uszytym Aniele z pokazanych tutaj zestawów :)

3.

Za oknem pochmurno i szaro...Koty śpią w najlepsze. Nie chce się wcale wychodzić z domu i na szczęście nie muszę. Jeszcze nie mam planów co będę robić, ale na pewno będzie to coś twórczego. Mam kilka zaczętych prac do skończenia, które nie są związane z szyciem. Jak się z nimi uporam to chcę w końcu zasiąść do maszyny. Jednak zanim się wezmę do pracy twórczej, chcę skrobnąć posta na blogu. Ostatnio pisałam, że po tildowych królikach uszyłam kilka tildowych aniołów i o nich chciałam parę słów napisać. W jednym ze sklepów internetowych zobaczyłam, że są w sprzedaży zestawy Tilda zawierające materiały i instrukcję uszycia aniołów. Kupiłam na próbę zestaw "Angel with Bird".


 Po otrzymaniu przesyłki natychmiast wzięłam się za szycie.



W ten oto sposób uszyłam pierwszego anioła:  "Angel with Bird" :)



Muszę przyznać, że bardzo polubiłam takie zestawy. Za jakiś czas kupiłam więc kolejny - "Sewingbird Angel".


Ten był nieco prostszy do uszycia :) Chwilowo maszyna ze szmatką nie są przyczepione do anioła.


Na podstawie tego wzoru uszyłam jeszcze trzy Anielice, ale tym razem z materiałów jakie posiadałam.




O Anielicy w spodenkach napiszę w kolejnym poście :)

środa, 11 marca 2015

2.

Korzystając z faktu, że miałam wolny dzień od pracy zawodowej, siedziałam w domu lekko przeziębiona i nadrabiałam różne zaległości. Zrobiłam mały porządek w starych zdjęciach moich prac. Znalazłam kilka fotek uszytych przeze mnie zabawek. Co prawda nie są to pierwsze moje prace. Pierwszy kontakt z maszyną do szycia miałam już bowiem wtedy kiedy chodziłam do podstawówki. Na starej maszynie mojej mamy próbowałam szyć ubranka dla lalek, które różnie mi wychodziły. Potem na lekcji "pracy-techniki" w szkole uszyłam fartuszek kuchenny. Byłam z niego bardzo dumna mimo tego, że był uszyty z poszewki na kołdrę. Pamiętam też jak chciałam uszyć sobie mały plecak ze starych dżinsów. Zamiast małego plecaka wyszedł ogromny wór. Do tej pory nie mam pojęcia dlaczego tak wyszło :D Niestety wtedy nie miałam jeszcze aparatu fotograficznego więc nie został on uwieczniony, a szkoda ;-) Kolejny raz zaczęłam szyć na maszynie pięć lat temu. Zakochałam się bowiem w tildowych królikach, które widziałam na różnych blogach i zapragnęłam uszyć chociaż jednego :) Kupiłam wtedy taniego Łucznika w jednym z supermarketów. Maszyna tłukła się niemiłosiernie, ale nawet dobrze szyła. Znalazłam w necie kurs obrazkowy jak uszyć królika. Wydrukowałam wzór, zrobiłam szablony i z resztek materiałów jakie miałam, powstał pierwszy króliczek, a zaraz po nim jeszcze dwa kolejne.






Miały około 16 cm wysokości.
Po królikach zaczęłam szyć anioły, ale o tym napiszę w kolejnym poście :)
Teraz jeszcze słówko o królikach.
Jak się później okazało, wzory tych królików pochodziły z książki, której autorką jest Tone Finnanger. Wydała ona do tej pory kilka książek w których znajdują się wzory rozmaitych zabawek i instrukcje krok po kroku jak je uszyć.

poniedziałek, 9 marca 2015

1.

Witajcie :)
Od jakiegoś czasu chodzi za mną myśl, aby nauczyć się w końcu szycia na maszynie. Bodźców, które to spowodowały, jest kilka.
Po pierwsze: program Project Runway, a dokładniej jego pierwsza polska edycja. Po każdym obejrzanym odcinku nabierałam ochoty na podjęcie prób w projektowaniu i uszyciu tego. Teraz pilnie śledzę nowe odcinki.
Po drugie: mam koleżankę z pracy, która często ubiera się w cudne proste sukienki. Kiedy ją zapytałam gdzie je kupuje, odpowiedziała, że ma przyjaciółkę, która jej to szyje. Pozazdrościłam (tak pozytywnie) takich umiejętności.
Po trzecie: jakiś czas temu odkryłam blog Long Red Thread. Wieczorami przed snem i jadąc do pracy autobusem czytam posty Joli. Zainspirowały mnie bardzo :)
Po czwarte: moja młodsza o 8 lat siostra niedawno zaczęła szyć rozmaite stroje na szkolne uroczystości dla dzieci, które uczy w szkole i muszę przyznać,że bardzo dobrze jej to wychodzi. Natomiast parę dni temu uszyła sobie po raz pierwszy bluzę z dresówki i wyszło jej to wspaniale.
Zaczęłam się zastanawiać czy by mi też tak to dobrze wyszło jak jej, gdybym spróbowała uszyć podobną. Postanowiłam więc,że skoro mam maszynę, to nic nie stoi na przeszkodzie abym zaczęła szyć ubrania, tzn. abym spróbowała się nauczyć je szyć. Ten blog ma mnie w tym zmotywować :)